Planujesz zakup swojego pierwszego drona? Zobacz na co zwracałam uwagę podczas wyboru idealnego modelu dla siebie.
Po południowej i wschodniej części Polski, które ostatnio gościły w naszych wpisach, przyszedł czas na klasyk – nasz ukochany Bałtyk! A wraz z nim kolejne “odkrycie” trafiające na osobistą listę “perełek” Polski. To miejsce zafascynowało mnie tak bardzo i było dla mnie takie… “egzotyczne” (?), że trafiłam tam dwukrotnie w tym roku. Domyślacie się już o jaką okolicę chodzi? Keep calm! W tym wpisie zdradzam więcej szczegółów 😉
Pomysł na podróż po wschodniej części Polski chodził mi po głowie od dawna. Jednak kiedy masz do dyspozycji niemal cały świat, to co krajowe może wydawać się mniej atrakcyjne. Swoje robiło również wyobrażenie o odległości, którą trzeba pokonać. Pierwsze podejście do układania planu podróży szybko zweryfikowało rzeczywistość i bardzo miłym zaskoczeniem okazało się to, że z Wrocławia do pierwszego przystanku – czyli Kazimierza Dolnego – można się dostać w podobnym czasie co nad morze. Ale po kolei.
Ten rok jest specyficznym rokiem – szalejąca pandemia zatrzymała wielu zagorzałych podróżników w Polsce, co sprawiło, że tak popularne miejsca jak Tatry, przechodziły w minionym sezonie urlopowym prawdziwe oblężenie. I to był jeden z powodów, dlaczego wraz z Ewą wybrałyśmy się w nowe, nieznane nam miejsce, rzut beretem od Zakopanego i okolic. Tak właśnie poznałyśmy Pieniny.
Od tego właściwie rozpoczął się nasz “collab”. Od urodzinowego prezentu dla Ewy, którym były bilety samolotowe na trasie Gdańsk – Stavanger. Cel był jeden i był on szalony. Szalony dlatego, że postanowiłyśmy zdobyć Preikestolen w jeden weekend. Jesienny weekend – bez gwarancji udanej pogody. Bez konieczności brania urlopu. Nie mieszkając w Gdańsku, lecz we Wrocławiu, co wiązało się z dodatkowym czasem na dotarcie do portu lotniczego pokonując niemal całą Polskę. Plan był wymagający, ale nie niemożliwy. I udało się! To jedne z takich chwil, których się nie zapomina do końca życia.
Wakacje w Greckim raju wcale nie muszą oznaczać ogromnych kosztów. Zobacz jak zaplanować swój urlop aby spędzić tydzień na Santorini za mniej niż 2500 zł za osobę.