Bałkany to jeden z tych regionów, do którego wzdycham od dłuższego czasu. Dotychczas na mojej liście miejsc do odhaczenia znajdowały się już Chorwacja i Słowenia, więc gdy tylko pojawiła się ciekawa propozycja lotów do państwa, które swoja pełną niezależność uzyskało dopiero kilkanaście lat temu, nie mogło skończyć się inaczej niż tylko kupnem biletów.
Do Czarnogóry można dostać się tanimi liniami lotniczymi. Bezpośrednie połączenia do Podgoricy można “złapać” z lotnisk w Poznaniu, Wrocławiu i Krakowie. Osobiście zdecydowałam się jednak do lot do Tivatu, co wiązało się z przesiadką w Monachium. Loty Lufthansą w obie strony, dla dwóch osób i z dużym bagażem kosztowały nas w sumie ok. 1200 zł, co jak na szczyt sezonu (lipiec) wydaje mi się całkiem dobrą ofertą.
Kilka faktów
Tivat to typowo nadmorska miejscowość. Mimo, że zamieszkuje je ok. 10 tys. mieszkańców, plasuje się na 11. miejscu pod względem liczby ludności. Tylko w stolicy mieszka więcej niż 100 tys. mieszkańców (wg danych z 2003 roku liczba ta wynosiła ok. 151 tys.). To tylko obrazuje z jak niewielkim krajem mamy do czynienia.
Mimo swoich skromnych rozmiarów sama Czarnogóra jest bardzo różnorodna. Po rozpadzie Jugosławii, Czarnogóra tworzyła z Serbią federację, którą ostatecznie rozwiązano w 2006 roku. Nowe, niepodległe już państwo po dziś dzień tworzy prawdziwy tygiel kulturowy, którego granice zamieszkują Czarnogórcy, Serbowie, Bośniacy, Albańczycy czy słowiańscy muzułmanie. Taka mieszanka kulturowa ma również swoje odzwierciedlenie w religii i jak opowiadał nam jeden z taksówkarzy, nikogo nie dziwi to, że za sąsiada możesz mieć zarówno prawosławnego, muzułmanina czy katolika.
Noclegi w Tivacie
Do szukania noclegów w Czarnogórze polecam wykorzystać Airbnb lub Booking. Ofert jest sporo i choć wśród nich można znaleźć takie, których ceny przyprawiają o zawrót głowy, pojawiają się również opcje dla przeciętnego zjadacza chleba.
W naszym przypadku stanęło na wynajęciu apartamentu z Airbnb położonego w górnej części miasta, dzięki czemu z okien i balkonu rozpościerała się przepiękna panorama na morze i góry. Ów widok “robił robotę” podczas śniadań i kolacji na świeżym powietrzu.
Samo mieszkanie zostało naprawdę gustownie urządzone i świetnie wyposażone: od ekspresu do kawy, po pralkę i klimatyzację. Budynek posiadał również swój basen, dostępny dla mieszkańców oraz podziemny parking. Na ogromny plus zasługiwała gospodyni, która zadbała o to, żebyśmy czuli się komfortowo, pomagała nam w rezerwowaniu taksówek (o czym za chwilę) i jednej wycieczki zorganizowanej.
Jeśli nigdy wcześniej nie korzystaliście z Airbnb polecam skorzystać z tego linka i na start zgarnąć do 67$ zniżki za pierwszą rezerwację.
Komunikacja publiczna, taksówki czy wynajem auta?
Z uwagi na to, że ceny wynajmu auta w Czarnogórze były stosunkowo drogie i rozpoczynały się od ok. 700 zł za tydzień (dla porównania – podczas pobytu na Słowenii, kilka miesięcy wcześniej można było znaleźć auto za ok. 320 zł za ten sam okres czasu), stwierdziliśmy, że wypożyczymy je tylko na te dni, kiedy rzeczywiście będziemy chcieli ruszyć gdzieś dalej.
Ostatecznie, obserwując czarnogórski styl jazdy, szybko doszliśmy jednak do wniosku, że obędziemy się bez samochodu 🙂 Próbując zobrazować sytuację mogę śmiało zaryzykować stwierdzenie, że mieszkańcy tego niewielkiego kraju używają klaksonu do wyrażenia niemal każdego stanu – od znużenia, gdy ktoś przed nimi jedzie za wolno, przez zaalarmowanie, że zamierzają skręcać, po przywitanie, gdy akurat mijają na drodze kogoś znajomego.
Jeśli zamierzacie wynająć auto, pamiętajcie również, że w Czarnogórze dopiero niedawno rozpoczęto budowę pierwszej autostrady. Co ciekawe, za jej wykonanie odpowiadają Chińczycy, od których również rząd z Podgoricy pożyczył pieniądze na zrealizowanie inwestycji.
Komunikacja miejska w Czarnogórze istnieje, połączeń jest stosunkowo sporo, standardy autobusów są różne, ale wspólnym mianownikiem dla nich wszystkich jest to, że zupełnie nie trzymają się rozkładu jazdy 🙂 Więc o ile zakupienie biletu na dworcu autobusowym w Kotorze zupełnie nie stanowiło problemu, a z kasjerem można było porozmawiać po angielsku, to nikt nie po potrafił odpowiedzieć na pytanie, za ile przyjedzie autobus, który miał odjechać godzinę temu 🙂 Efekt był taki, że ilekroć na peron wjeżdża jakiś kolejny autokar, przy kimś w rodzaju kontrolera biletów vel. strażnika peronu 🙂 gromadził się tłum. A ów strażnik, o ile tylko udało się do niego dostać, oznajmiał czy to połączenie, na które właśnie czekasz, czy raczej należy uzbroić się w cierpliwość 🙂
Całe szczęście dworzec w Kotorze jest na tyle ładnie położony, że podczas 1,5 h oczekiwania mogliśmy przynajmniej podziwiać całkiem malownicze widoki 🙂
Taksówki spotkasz w zasadzie w każdym turystycznym mieście, ale i tu warto pamiętać o pewnej zasadzie – ustalania kosztu przejazdu zanim się wsiądzie. Świetnym sposobem na zaoszczędzenie dobrych kilku euro jest również skorzystanie z pomocy kogoś miejscowego, przy zamawianiu przejazdu. W naszym przypadku podpowiedziała nam to nasza gospodyni, która zasugerowała, że ilekroć będziemy chcieli gdzieś podjechać, warto dać jej znać. Efekt był taki, że za przejazd z lotniska do apartamentu (odległość wynosiła niecałe 4 km), który złapaliśmy sami, zapłaciliśmy jakieś 6 euro, a za zamówioną przez nią taksówkę do Kotoru (11 km) jedyne 10 euro 🙂
Ceny w Czarnogórze
Ceny w Czarnogórze były dla mnie sporym zaskoczeniem, ponieważ praktycznie nie odbiegały od tych polskich, i to zarówno jeśli chodzi o koszty zakupu produktów suchych, jak i warzyw i owoców.
Co warto zobaczyć w Czarnogórze
Tivat
W Tivacie spędziliśmy w sumie tydzień, okazjonalnie ruszając się dalej. Miejsce ma sporo do zaoferowania, o ile zależy ci na urlopie, podczas którego naprawdę można wypocząć. Część portowa miasta została zmodernizowana, dzięki kanadyjskiemu inwestorowi i znacznie odbiega klimatem od pozostałej części Tivatu. Luksusowe hotele i zatoka z imponującymi jachtami robią wrażenie, jednak mi osobiście do gustu bardziej przypadła ta naturalna część wybrzeża. I choć kawałek trzeba było przejść, aby się do niej dostać, taki spacer był miłą odmianą po kilku godzinach spędzonych na plaży.
Jeśli o same plaże chodzi to w Tivacie spotkałam chyba jedynie te kamieniste. W dodatku są bardzo wąskie – na tyle, że nie ma mowy o zachowaniu jakiejkolwiek odległości od sąsiadujących plażowiczów, a od wejścia na plażę do brzegu dzieli nas odległość dwóch ręczników 🙂 Skromna ilość miejsca powoduje, że część turystów robiąc przerwę na obiad, nawet nie zabiera ze sobą swoich ręczników, obawiając się, że po powrocie nie będzie już miejsca 🙂
Jednak jak się szybko okazało, wystarczyło przejść kawałek dalej, by natrafić na na tyle wąski skrawek przybrzeżnego lądu, że zapuszczają się tu tylko miejscowi. Mnie natomiast to miejsce zauroczyło totalnie, głównie za sprawą konstrukcji przypominającej mikroskopijny pomost (mikroskopijny, bo zbudowany z kilku desek, których szerokość na moje oko nie przekraczała 40 cm). Nie dość, że tworzył mega klimatyczny obraz, to jeszcze przez kilka kolejnych dni robił mi za leżak, pozwalając jednocześnie rozkoszować się słońcem i chłodzić bryzą 🙂
Kotor
Jedno z najbardziej popularnych miast w Czarnogórze, a tym samym chyba i najbardziej oblegane przez turystów. I trudno się temu dziwić, bo wpisana na listę UNESCO miejscowość otoczona jest wodą, majestatycznym masywem Lovcen oraz półwyspu Vrmac. W dodatku zachwyca swoją architekturą. To wszystko sprawia, że w ciągu dnia tłumy niemal przelewają się przez mury miasta, co nieco utrudnia nie tylko samo zwiedzanie, ale w ogóle poruszanie się. Za to jestem w stanie uwierzyć, że spacer wąskimi uliczkami Kotoru wczesnym rankiem lub wieczorową porą, kiedy statki z turystami odpływają, musi być magicznym doznaniem!
Nad miastem góruje twierdza św. Jana, a w zasadzie to co z niej zostało. I o ile ruiny mogą się wydawać komuś mało atrakcyjne, warto się na nią wspiąć chociażby po to, aby podziwiać niesamowitą panoramę Zatoki Kotorskiej. Poza tym na uwagę zasługuje również Stare Miasto, bramy miejskie, Wieża Zegarowa i ogromna lampa z abażurem znajdująca się w samym sercu Kotoru, która w upalne dni daje przechodniom cień.
Kanion i most na rzece Tara
Tara to druga pod względem wielkości rzeka w Czarnogórze. Przecinając niemal cały kraj na dwie części, płynie wąską i bardzo głęboka doliną. Takie usytuowanie rzeki sprawia, że jej kanion jest nie tylko najgłębszą w Europie formacją tego typu, ale również jedną z głębszych na świecie.
Będąc w tej części Czarnogóry nie sposób nie dotrzeć do Durdevica Tara, czyli zaprojektowanego przez Mijata Trojanovica mostu, który powstawał w latach 1937-1940 i w ówczesnym czasie był największym mostem łukowym zbudowanym z żelbetonu na Starym Kontynencie.
Wybuch II wojny światowej sprawił, że most nie tylko nie doczekał się uroczystego otwarcia, ale już dwa lata po zakończeniu budowy został wysadzony, odgradzając tym samym zbliżających się faszystów od pobliskich terenów.
Park Krajobrazowy Durmitor i Czarne Jezioro
Jezioro Czarne jest najgłębszym akwenem wodnym w Parku Krajobrazowym Durmitor. Z głównego parkingu można do niego dojść spacerem stosunkowo szybko, a sam szlak jest w całości płaski i dziecinnie prosty.
Crno Jezero to w zasadzie dwa zbiorniki: Wielki i Mały. Warto je odwiedzić, bo odbijający się w tafli spokojnej wody szczyt Medjed, mierzący ponad 2 200 metrów, robi wrażenie. Samo jezioro można również obejść. Jednak na taki spacer warto sobie zarezerwować przynajmniej godzinę.
Czarnogórskie klasztory
Monastyry Cetyński, Ostrog i Moracza to trzy najważniejsze miejsca pielgrzymowania w Czarnogórze. Nam udało się dotrzeć do tego ostatniego. W całości samowystarczalny klasztor mnichów otacza kamienny mur, do którego środka prowadzi mała, urocza brama. Niemal tuż za nią kryje się cerkiew, z pięknym wejściem zdobionym freskami. To jednak nie jedyna cerkiew znajdująca się na terenie tego klasztoru. Nieco dalej można bowiem dostrzec cerkiew św. Mikołaja, przy którym stoi dzwonnica.
Na zakończenie 🙂
Oczywiście powyższe atrakcje to nie wszystko, co oferuje Czarnogóra. Dlatego, jeśli tylko będziecie mieli okazję zajrzyjcie jeszcze do Budvy, Podgoricy, Ulcinj czy Herceg Novi. Nam to niestety się nie udało, ale przynajmniej mamy świetny powód, aby tam wrócić. A poza wymienionymi wcześniej miastami, na liście miejsc do zobaczenia są jeszcze Jezioro Szkoderskie i Bukomirsko, wyspa św. Stefana, kanion rzeki Pivy. Dodatkowo osobom ceniącym aktywny wypoczynek polecam trekking. Świetną opcją do tego jest Park Narodowy Lovcen – zdjęcia z tego miejsca są niesamowite.
Bardzo przydatne informacje, z pewnością skorzystam 😉
PS: Piękne zdjęcia!