Słowenia. Moje największe odkrycie podróżnicze ostatnich lat. Plan zwiedzania + kosztorys

Nie będzie zbyt wielką przesadą, jeśli powiem, że o wyborze moich kolejnych destynacji niemal zawsze decyduje przypadek. Tak było również w przypadku Słowenii, którą wcześniej znałam jedynie z opowieści mojej fryzjerki 🙂 Więc gdy tylko na Fly4free pojawiła się oferta tanich lotów, opcja była tylko jedna: jedziemy. Po krótkim poszukiwaniu kompanów podróży (Jago i Łukasz <3) mieliśmy już zabookowane loty i prosty plan: miło spędzić czas. A jeśli przy okazji uda się jeszcze coś zobaczyć to super. Z perspektywy czasu mogę tylko powiedzieć, że było więcej niż super, a Słowenia okazała się moim największym odkryciem podróżniczym ostatnich lat.

Travellikeagirl.pl na instragramie

Jak każdy, w swojej głowie mam oczywiście listę miejsc, do których wzdycham od dłuższego czasu. Słowenii na tej liście nie było. I to chyba źródło mojego zauroczenia tym niewielkim krajem. Bo kiedy wybierasz się gdzieś bez większych oczekiwań, a otrzymujesz taką różnorodność, trudno powstrzymać się od zachwytów. Dlatego z przyjemnością podzielę się z Wami naszym planem zwiedzania. 

Z Wrocławia do stolicy Słowenii czyli Lublany dostaliśmy się podróżując z EasyJet’em z Berlina. Na miejscu wynajęliśmy auto i uroczą, górską chatkę w miejscowości Preserje, oddalonej od lotniska o ok. 50 minut jazdy. Wybór nie był przypadkowy, bo z tej lokalizacji mieliśmy wygodny dojazd do atrakcji i miejsc zlokalizowanych w każdej części kraju. 

Nasza podróż miała przypadać na długi weekend majowy (końcówka kwietnia – początek maja). W dniu naszego przylotu oraz 1 i 2 maja Słoweńcy obchodzą święta narodowe. W tym czasie sklepy są zamknięte .Podstawowe zakupy warto więc zrobić na jakiejś stacji albo wybrać się na obiad do knajpy. 

Booking.com

Dzień 1: Postojna Jama – Zamek Predjama

Postojna Jama

Zobaczenie na własne oczy jednej z najsłynniejszych jaskiń w Europie to punkt obowiązkowy wyprawy na Słowenię. I choć opłata za wstęp do najtańszych nie należy, warto zobaczyć te wspaniałe formacje skalne “na żywo”. Ukryte pod powierzchnią olbrzymie góry, powoli płynące rzeki i przestronne sale to efekt pracy drobnych kropel wody na przestrzeni miliardów lat. Znakiem rozpoznawczym słoweńskiego krasu jest, tzw. Brylant, czyli pięciometrowy stalagmit o śnieżnobiałej barwie. 

Cała jaskinia liczy w sumie 24 kilometry podziemnych korytarzy i sal. Jednak dla turystów udostępniony jest tylko fragment. Pierwsze 3,5 kilometra pokonuje się podróżując kolejką. Z perspektywy maleńkich wagoników, niespiesznie przemierzając kolejne części trasy i mając na wyciągnięcie ręki te niesamowite formacje skalne można poczuć się jak w innym świecie. 

Po dojechaniu do stacji końcowej zwiedzających czeka jeszcze 1,5 kilometrowy spacer trasą o niskim poziomie trudności. Podczas całej wycieczki towarzyszy nam przewodnik.

Jedną z atrakcji na trasie jest możliwość spotkania z “małymi smokami”. Odmieńce jaskiniowe, bo to o nich mowa, zamieszkują jaskinie od niepamiętnych czasów, a bez pożywienia potrafią przeżyć nawet do 10 lat.

Postojna Jama jest otwarta codziennie, nawet w święta państwowe. Podziemne zwiedzanie zajmuje 90 minut. W środku utrzymuje się stała temperatura ok. 10 stopni C, bez względu na porę roku. Dlatego wybierając się tam latem koniecznie należy zabrać ze sobą cieplejsze ubranie. W środku jest wilgotno, a gdzieniegdzie pojawiają się kałuże, dlatego polecam również ubranie zakrytych butów. 

Bilet do Postojnej Jamy można kupić w kasach na miejscu lub przez internet: https://www.postojnska-jama.eu/pl/bilety/. Najtańszy obejmujący możliwość zobaczenia samej Jaskini kosztuje ok. 26 euro. Za bilet łączony z wejściem do Zamku Predjama trzeba zapłacić ok. 40 euro. 

Zamek Predjama

Ten największy zamek jaskiniowy, poza tym, że został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa, trafił również na listę 10 najbardziej fascynujących zamków na świecie. Nazywany “niezdobytym cudem średniowiecza” obiekt już od ponad 800 lat stoi dokładnie w połowie mierzącego 123 metry klifu. 

Tym czym głównie zachwycają się odwiedzający to miejsce, jest niepowtarzalna forma. Naturalne formacje skalne płynnie przenikają się z efektami pracy człowieka. Tuż pod zamkiem znajduje się druga co do wielkości jaskinia krasowa na Słowenii. Jej zwiedzanie jest jednym z elementów w planie wycieczki po zamku.

Zamek Predjama znajduje się 9 km od jaskini Postojna Jama. Czas zwiedzania obiektu wynosi 60 minut. Bilet wstępu kosztuje niecałe 14 euro. 

Dzień 2: Alpy Julijskie – Jezioro Bled – Planica – Jezioro Bohnij

Alpy Julijskie

Majestatyczne, piękne i potężne. Obserwując je z dołu dociera do ciebie, jak małym elementem tego wszystkiego jesteś. Z drugiej jednak strony patrząc na te otaczające cię skalne ściany, które nawet w maju miały lekko lukrowane szczyty, czujesz niesamowitą wolność. I to właśnie to poczucie wolności sprawiło, że Słowenia trafiła na moją listę miejsc, do których koniecznie muszę wrócić. Najlepiej z dronem 🙂

Najwyższym szczytem Słowenii i jednocześnie całych Alp Julijskich jest Triglav. Wznosząca się na wysokości 2 864 m. n. p. m góra uznawana jest przez mieszkańców tego niewielkiego państwa za świętą. Jej wizerunek można nawet znaleźć w godle państwowym Słowenii. 

Jezioro Bled

Miejsce, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Z jednej strony otoczone przepięknymi górami, z drugiej zielonym pasmem drzew. Pośrodku szmaragdowej wody znajduje się niewielka wysepka – Blejski Otok, a na niej niewielki kościółek Maryi Wspomożycielki. Na wyspę można dostać się jedynie łódką. Dookoła jeziora poprowadzono szlak. Cała trasa nie jest wymagająca, a spacer nią jest bardzo przyjemny. 

Kiedy akurat tam byliśmy panowała dość mroczna aura, ale dla mnie stanowiło to tylko dodatkowy atut. Turystów było jak na lekarstwo, a widok na wysepkę, nad którą gromadzą się granatowe chmury, nadawał całości niepowtarzalnego klimatu.

Skocznia narciarska w Planicy

Atrakcja, którą zachwycić się może każdy, nie tylko fan skoków narciarski. Dlatego będąc w okolicy Triglavskiego Parku Narodowego nie sposób jej nie zobaczyć. Cały kompleks składa się z 7 skoczni, wśród których znajduje się jedna mamucia. Mierząca 240 metrów skocznia narciarska, jest drugim największym tego typu obiektem na świecie. 

Jezioro Bohinj

Choć największy stały zbiornik wodny na Słowenii nie cieszy się jeszcze tak wielką popularnością jak Bled, warto tu przyjechać. Położone pośród gór i ze spokojną taflą wody o zielonkawym odcieniu Bohinj przywołuje skojarzenia z włoskimi, alpejskimi jeziorami.

My dotarliśmy tu od strony miejscowości Ribcev Laz, a widok na to cudo mieliśmy dokładnie z miejsca, gdzie wschodni dopływ rzeki Savy wpada do jeziora. Godny uwagi jest również biegnący nad tym punktem most oraz położona kilka kroków dalej cerkiew.

Dzień 3: Lublana

Miasto smoków (notabene w tutejszych sklepach z pamiątkami można kupić dokładnie taką samą maskotkę smoka jak w Krakowie :)) zostało ukształtowane przez miejscowego architekta Joze Plecnika. Stolica Słowenii z pewnością spodoba się więc wszystkim fanom miejskiej architektury. Jednak to miejsce oferuje znacznie więcej niż ciekawe zabytki. Przepływająca przez miasto rzeka Lublanica gwarantuje przepiękne widoki. Z kolei bogata oferta muzeów, restauracji czy pubów z pewnością spełni oczekiwania niejednego wielbiciela typowo miejskich rozrywek. 

Moja rada: W porównaniu do innych europejskich stolic Lublana jest stosunkowo mała (a przynajmniej takie sprawia wrażenie). Dlatego nawet jeśli wybieracie się do niej autem, polecam zostawić je na parkingu kiss & ride i w dalsze zwiedzanie ruszyć komunikacją miejską. Tym bardziej, że w cenie biletu parkingowego jest już wliczony przejazd dla jednej osoby. 

Będąc w samej Lublanie warto odwiedzić położony na niewielkim wzgórzu zamek. Pod jego mury można dostać się na piechotę lub korzystając z kolejki. Z góry, szczególnie po wejściu na wieżę, rozpościera się widok na panoramę miasta oraz znajdujące się w oddali górskie szczyty.

Fanów sztuki współczesnej zachęcam do zapuszczenia się w dzielnicę Metelkova. Ta położona na północ od ścisłego centrum okolica jest prawdziwą mekką street artu. Poza muralami, graffiti czy niecodziennymi rzeźbami znajdują się tu również kluby z muzyką alternatywną.

Na koniec polecam skoczyć na wege burgera do Organic Garden. Knajpka zlokalizowana jest w ścisłym centrum i można w niej zamówić oryginalne burgery i hot dogi w wersji 100% warzywnej lub wzbogaconej o łososia. Całość, dzięki kolorowym bułkom, prezentuje się bardzo zachęcająco.

Dzień 4: Koper – Portoroz – Piran

Co prawda słoweńską linię brzegową można ledwo dostrzec na mapie, a myśląc o wakacjach nad Adriatykiem raczej postawimy na Chorwację niż na ten niewielki kraj, jednak moim zdaniem tutejsze wybrzeże zasługuje na uwagę. Malutkie, ale za to piękne i klimatyczne nadmorskie miasteczka niektórym przypominają te widziane wcześniej we Włoszech. Moim zdaniem w obu przypadkach warto zagubić się w ich wąskich uliczkach, zatrzymać w jednej z lokalnych knajpek i po prostu napawać się widokiem.

Koper

Typowo portowe miasto. To chyba tu, w porcie, widziałam największe jak do tej pory skupisko aut na metr kwadratowy. Prawdopodobnie dopiero co przypłynęły. Poza ulicami biegnącymi wzdłuż wybrzeża warto wybrać się również na spacer po tutejszej starówce i podziwiać pięknie zachowaną architekturę. 

Piran

Największa perełka słoweńskiego wybrzeża. Miasto posiada klasyczną śródziemnomorską zabudowę, która rozpoczynając się tuż przy wybrzeżu, a następnie powoli pnie się w górę. Skalisty cypel, na którym położony jest Piran malowniczo opada ku morzu. Miasto, podobnie jak inne w regionie, przez lata znajdowało się pod wpływem weneckim. Stąd też nie trzeba wprawnego oka, aby dostrzec tamtejsze wpływu w architektonicznym stylu Piranu. 

Centralnym punktem miasta jest Plac Tartiniego, wokół którego znajdują się knajpki i restauracje. 

Moja rada: Wjeżdżanie do Piranu autem nie jest najlepszym pomysłem. Wąska droga i liczne zabudowania sprawiają, że dosłownie trzeba się przeciskać. Dużo lepszym rozwiązaniem jest więc zostawieni samochodu, na którymś z parkingów przed miastem i półgodzinny spacer do centrum.

Dzień 5: Maribor 

Drugie pod względem wielkości słoweńskie miasto stanowi ważny punkt na mapie państwa nie tylko ze względu na znaczenie gospodarcze czy naukowe, ale również z uwagi na winiarskie tradycje. To tu powstają bowiem jedne z najlepszych białych win w tym regionie. 

Przez miasto przepływa rzeka Drawa dzieląc je na dwie części. Południowa część jest bardziej przemysłowa i mi osobiście nie przypadła do gustu. Jednak tuż po dotarciu na drugi brzeg trafiamy do zupełnie innego świata. Jej najstarsza część to Lent, czyli pas biegnący wzdłuż linii brzegowej. W cieplejsze dni jest doskonałym miejscem na to, aby ukryć się w cieniu drzew i obserwować przepływające łabędzie. 

Poza typowymi dla większości miast atrakcjami jak zamek czy zabytkami o charakterze religijnym (Katedra św. Jana Chrzciciela, Kościół Franciszkanów czy  Synagoga), ogromne wrażenie zrobił na mnie park miejski. Założony pod koniec XIX wieku do dziś jest bardzo dobrze utrzymany. Choć początkowo nie sprawiał wrażenia tak rozległego, zachwycał z każdym kolejnym krokiem. A prawdziwą wisienką na torcie był ogromny staw z fontanną na środku i pływającymi w nim żółwiami 🙂 .

Dzień 6: Preserje

Ostatni dzień pobytu to idealny moment na odrobinę chilloutu w okolicy. Tym bardziej, że Preserje jest naprawdę malowniczo położoną wioską. Okolica jest bardzo zielona, a tuż obok znajdują się niewielkie zbiorniki wodne otoczone lasem. Niedaleko naszego punktu wypadowego była również restauracja, którą Jagoda z Łukaszem odkryli dopiero przedostatniego dnia. Jak się wtedy okazało, na miejscu działał też niewielki sklepik, nie było więc potrzeby aby po świeże pieczywo za każdym razem wyruszać w wyprawę do najbliższego marketu (ok. 15 minut jazdy w jedną stronę 🙂

Bonus

Mam wrażenie, że na Słowenii wszyscy mówią po angielsku! Od pracowników stacji benzynowej, przez kierowcę miejskiego autobusu w Lublanie, po panie z piekarni!

Podsumowanie kosztów

Termin podróży: 27 kwietnia – 4 maja
Liczba osób: 4

Rodzaj wydatkuKoszt
Bilety lotnicze 730 zł
Dojazd z Wrocławia do Berlina310,88 zł
Parking na lotnisku w Berlinie338,94 zł
Nocleg2 674,47 zł
Wynajem auta (z pełnym ubezpieczeniem)760,59 zł
Paliwook. 250 zł
Razem5 064,88 zł

W przeliczeniu na jedną osobę koszt podróży i noclegów wyniósł: 1 266,22 zł.

Ewa

Dotychczasowe podróże: Albania, Austria, Azerbejdżan, Chorwacja, Czarnogóra, Czechy, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Litwa, Malta, Niemcy, Norwegia, Oman, Portugalia, Słowenia, Stany Zjednoczone, Węgry, Włochy | Sprzęt foto: iPhone 11 Pro, Nikon D5200 + Nikkor 50 mm 1:1,8G, Olympus OM-D E-M10 III + Olympus Digital 45 mm 1:1,8 | Dron: DJI Mavic Mini

3 thoughts on “Słowenia. Moje największe odkrycie podróżnicze ostatnich lat. Plan zwiedzania + kosztorys

  1. Byłam w Lublanie, Portoroz i Piranie. Stolica nie wydała mi się jakaś zachwycająca, za to pozostałe miejsca – przeurocze! A byłam zimą! Myślę, że chętnie bym się wybrała jeszcze pozwiedzać te cuda natury w Słowenii!

Skomentuj podróżniczka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top