Wyspy Owcze to jedno z tych miejsc, które od dawna chodziły mi po głowie. Archipelag 18 wysp, ukryty na północnym Atlantyku między Islandią, Wielką Brytanią a Norwegią, zachwyca surowymi krajobrazami, zaskakuje zmienną pogodą i ciszą, którą trudno znaleźć gdziekolwiek indziej. Jak już mogliście przeczytać we wcześniejszym wpisie, w lipcu udało mi się tu dotrzeć i spędzić sześć intensywnych dni.
W tym poście przygotowałam dla Was szczegółowy plan zwiedzania na dwa pierwsze dni pobytu na Wyspach Owczych, który może być świetną inspiracją na własną podróż.
Wyspy Owcze – plan zwiedzania: dzień 1
Wyspa Viðoy
Cape Enniberg
Pierwszy dzień rozpoczęliśmy od wyprawy na wyspę Viðoy, której nazwa oznacza „drewniana wyspa”. To tutaj znajduje się jeden z najbardziej imponujących punktów całego archipelagu – Cape Enniberg. Klif o wysokości 754 metrów jest jednym z najwyższych nadmorskich urwisk na świecie i uchodzi za miejsce pełne mistycyzmu.
Nie na darmo mówi się, że szlak prowadzący na górę jest jednym z najbardziej wymagających na całym archipelagu. I choć sam dystans (10 km w dwie strony) może nie wydawać się groźny, to jego pokonanie zajmuje ok. 6 godzin. Osobiście odpuściłam gdzieś w ⅓ , ale reszta próbowała dotrzeć wyej. Nikomu niestety nie udało dotrzeć się na szczyt, bo górna partia wymagała już odrobiny wspinaczki.
Początek szlaku zaczyna się w osadzie Viðareiði, a wejście jest płatne i kosztuje 200 DKK od osoby. Na bramce jest skrzynka, do której można wrzucić gotówkę. Jeśli ktoś preferuje płatność online to znajdzie tam informację o numerze konta.
💡 Ciekawostka: Dawniej wspinacze wchodzili na Enniberg, aby zbierać jaja ptaków – niezwykle cenny składnik w tradycyjnej kuchni farerskiej.




Viðareiði
Po hikingu warto na chwile zatrzymać się w Viðareiði. Ta maleńka wioska otoczona górami i fiordami, uznawana za najdalej na północ położoną osadę na Wyspach Owczych. Już sama droga do tego miejsca jest atrakcją – widoki na ocean i surowe krajobrazy robią wrażenie.
Sercem wioski jest niewielki biały kościół z 1892 roku, stojący tuż nad brzegiem oceanu. Według podań został zbudowany w miejscu, gdzie dawniej stał inny kościół, zniszczony przez sztorm w XVII wieku.
Spacerując po Viðareiði można odnieść wrażenie, że czas się tu zatrzymał – pasące się owce, kilka kolorowych domków i nieustanny szum fal. To miejsce idealne na pierwszy prawdziwy zachwyt nad surowością Wysp Owczych.






Viðareiði Viewpoint
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze przy punkcie widokowym, który ukazuje niesamowite ukształtowanie terenu “drewnianej wyspy”. Polecam przystanąć tam choćby na chwilę.

Wyspa Borðoy
Borðoy to największa z tzw. „Norðoyar” – północnych wysp archipelagu. To właśnie tutaj znajduje się Klaksvík – drugie co do wielkości miasto Wysp Owczych, często nazywane nieformalną stolicą północy. Wyspa jest malownicza, pełna stromych górskich zboczy i fiordów, a dzięki tunelom podmorskim łączy się z sąsiednimi wyspami, co czyni ją doskonałą bazą wypadową w ten rejon.
Klaksvík
Klaksvík liczy około pięć tysięcy mieszkańców i jest centrum handlowym, kulturalnym i rybackim regionu. Spacerując po mieście od razu widać, jak wielką rolę odgrywa tu morze – port pełen kutrów rybackich, magazyny i przetwórnie ryb to codzienny obrazek.
Jednym z najważniejszych miejsc w Klaksvíku jest Kościół Chrystusa (Christianskirkjan) z 1963 roku, uznawany za pierwszy nowoczesny kościół na Wyspach Owczych. Zbudowany z lokalnego kamienia, z piękną drewnianą konstrukcją wewnątrz, przypomina raczej halę wikingów niż typową świątynię. Wnętrze zdobi monumentalny obraz „Chrystus na Górze Oliwnej” autorstwa Joakima Skovgaarda – to dzieło zostało uratowane z zatopionego w czasie II wojny światowej statku i przeniesione tutaj.
Miasto znane jest także z Brewery Føroya Bjór – najstarszego browaru na Wyspach Owczych. To tutaj powstaje lokalne piwo Føroya Bjór, które znajdziecie w sklepach i knajpach całego archipelagu. W ostatnich latach coraz popularniejsze stają się również piwa rzemieślnicze warzone w Klaksvíku.


Ciekawostki o Borðoy i Klaksvíku
- W Klaksvíku znajduje się jedyna w całym kraju ulica z ruchomymi schodami – prowadzą one do centrum handlowego, co mieszkańcy traktują z lekkim humorem jako „nowoczesność w wersji farerskiej”.
- Co roku w sierpniu odbywa się tu Summarfestivalurin – największy festiwal muzyczny na Wyspach Owczych, na którym występowali już m.in. Zara Larsson, Scorpions czy lokalna gwiazda Eivør.
- Borðoy była jedną z pierwszych wysp, które uzyskały dostęp do internetu szerokopasmowego na archipelagu – Klaksvík mocno inwestuje w nowoczesne technologie, łącząc tradycję rybacką z nowoczesnością.
💡 Bonus: Fish & Chips w Klaksvík
Po intensywnej wędrówce nie ma nic lepszego niż lokalne jedzenie. W Klaksvík trafiliśmy na miejsce serwujące fish & chips, czyli dania które cieszy się świetną opinią wśród turystów i mieszkańców. I nie ma co się dziwić – ryba w panierce i frytki były pyszne. Cena porcji nie należy do najtańszych – kosztuje ok. 130 DKK (ok. 75 zł), ale mimo to warto spróbować. Podobnie zresztą jak lokalnego piwa z miejscowego browaru.


Wyspa Eysturoy
Eysturoy to druga co do wielkości wyspa archipelagu, połączona mostem z Streymoy. To właśnie tutaj znajdziecie jedne z najpiękniejszych wiosek Wysp Owczych, poznacie legendy o olbrzymach i odbędziecie najważniejszy trekking – wejście na najwyższy szczyt archipelagu, czyli Slættaratindur.
Elduvík
Elduvík to maleńka wioska położona w północno-wschodniej części wyspy. Dojazd tutaj prowadzi wąską, krętą drogą z pięknymi widokami na fiordy. Wioska liczy zaledwie kilkunastu mieszkańców, a jej urok to głównie zasługa tutejszego spokoju i bliskości natury.
Według lokalnych legend to właśnie tu często widywano selkie – mityczne istoty, które żyją w oceanie jako foki, a wychodząc na brzeg zdejmują swoją skórę i stają się ludźmi. Jedna z opowieści mówi o rybaku, który ukradł foczej kobiecie skórę, by ta została jego żoną. Choć mieszkali razem i mieli dzieci, kobieta zawsze tęskniła za morzem. Pewnego dnia odnalazła swoją skórę i bez wahania wróciła do oceanu, pozostawiając rodzinę. Do dziś mówi się, że w tej okolicy selkie nadal wychodzą nocą na plaże.




Elduvík Scenic Viewpoint
Kawałek dalej od wioski znajduje się Elduvík Scenic Viewpoint, w którym warto się zatrzymać. Miejsca do parkowania jest sporo, a z tutejszego cypelka rozpościera się niesamowity widok na położoną na przeciwległym brzegu miejscowość Funningur – ze wszystkich stron otoczoną górami. Jest spora szansa, że poza innymi turystami, spotkacie tu też dość ciekawskie owce. 🙂



Gjógv
Przedostatnim przystankiem tego dnia była wioska Gjógv, jedna z najczęściej fotografowanych na Eysturoy. Nazwa oznacza „wąwóz” i pochodzi od głębokiej szczeliny w skale, która od wieków służyła mieszkańcom jako naturalny port. Dzięki niemu rybacy mogli wypływać na ocean nawet przy niesprzyjającej pogodzie – co było kluczowe w miejscu, gdzie życie zależało od połowów.
Dziś wąwóz pełni bardziej turystyczną funkcję – można zejść na jego dno, pospacerować pomiędzy pionowymi skałami i posłuchać szumu fal. Sama wioska jest niezwykle urokliwa – kolorowe domki kryte darnią, spokojna atmosfera i widoki na sąsiednie wyspy sprawiają, że można tu spędzić długie godziny. Warto też podejść na pobliski punkt widokowy – panorama oceanu i zielonych wzgórz jest niezapomniana.
💡 Praktyczna wskazówka: w Gjógv można spotkać maskonury. Nam udało się dostrzec kilka latających z klifu do oceanu i jednego siedzącego u podnóża skał.





Risin og Kellingin
Zjeżdżając z gór, zatrzymaliśmy się przy punkcie widokowym na słynne formacje skalne Risin og Kellingin. To dwie skalne iglice wystające z oceanu – według legendy to olbrzym i jego żona z Islandii. Przybyli na Wyspy Owcze, by przeciągnąć archipelag w stronę swojej ojczyzny, ale zostali nakryci przez słońce i zamienieni w kamień.
Formacje mają odpowiednio 71 i 68 metrów wysokości i najlepiej prezentują się przy zachodzie słońca, kiedy morze nabiera złotych odcieni. To jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc na całym archipelagu.

Wyspy Owcze – plan zwiedzania: dzień 2
Wyspa Streymoy
Drugi dzień na Farojach spędziliśmy głównie zwiedzając największą wyspę archipelagu – Streymoy, która jest nie tylko sercem komunikacyjnym Wysp Owczych, ale też skarbnicą spektakularnych krajobrazów, wodospadów i malowniczych osad. To właśnie tutaj można poczuć esencję archipelagu – surową naturę przeplataną spokojnym rytmem życia mieszkańców.
Svartafoss Waterfall
Pierwszym punktem dnia był Svartafoss, niewielki, ale bardzo urokliwy wodospad ukryty tuż przy stolicy Wysp Owczych. W przeciwieństwie do bardziej znanej Fossy, to miejsce nie jest zatłoczone – najczęściej można podziwiać je w ciszy i spokoju. Strumień wody spływa po ciemnych skałach porośniętych mchem, a przy odpowiednim świetle miejsce nabiera wyjątkowego klimatu. To doskonała rozgrzewka przed dalszym zwiedzaniem, bo wodospad znajduje się blisko głównej trasy i nie wymaga długiego trekkingu.


Tyggjara falls
Następnie zatrzymaliśmy się przy Tyggjara falls, kolejnym z wodospadów, które malują charakterystyczny krajobraz Wysp Owczych. Choć nie jest to najbardziej znany punkt na mapie, robi wrażenie swoją wysokością i siłą wody, szczególnie po deszczu.
Co ciekawe, lokalne wodospady nie zawsze mają oficjalne tabliczki czy parkingi – często są oznaczone jedynie niewielkimi drogowskazami albo widoczne bezpośrednio z szosy, dzięki czemu można zatrzymać się na szybki postój i zrobić kilka zdjęć.



Wodospad Fossá
Następnie udaliśmy się do jednej z ikon Wysp Owczych – Fossá, najwyższego wodospadu archipelagu. Jego nazwa oznacza po prostu „wodospad”. To właśnie on uznawany jest za jeden z najbardziej widowiskowych punktów na Streymoy. Woda spada tu z wysokości około 140 metrów, tworząc dwa imponujące progi. Przy wietrznej pogodzie, krople unoszą się w powietrzu, tworząc naturalną mgiełkę.
Do wodospadu można podejść bardzo blisko – ścieżka prowadzi niemal pod same strugi wody, więc warto założyć wodoodporne ubranie i buty. Parking znajduje się tuż przy drodze, co czyni to miejsce łatwo dostępnym. Fossá to obowiązkowy punkt każdej podróży po Wyspach Owczych i zdecydowanie jeden z najczęściej fotografowanych krajobrazów.





Haldórsvík
Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy, była wioska Haldórsvík. To niewielka, spokojna osada, znana z wyjątkowego kościoła – jako jedyny na Wyspach Owczych ma ośmiokątny kształt, co sprawia, że wygląda bardzo oryginalnie na tle zielonych wzgórz. Wewnątrz kościoła znajduje się interesujący ołtarz z portretami wszystkich farerskich proboszczów.
Wioska jest też dobrą bazą wypadową na trekkingi. Można z niej ruszyć m.in. w kierunku Saksun, ale z uwagi na dość długi czas potrzebny na przejście całego szlaku, zdecydowaliśmy się pokonać jedynie krótki odcinek, biegnący wzdłuż potoku.





Tjørnuvík
Jednym z najbardziej malowniczych miejsc tego dnia była wioska Tjørnuvík, położona na końcu fiordu, wciśnięta pomiędzy góry i ocean. To jedna z najstarszych osad na Wyspach Owczych, a jej historia sięga czasów wikingów (w okolicy odkryto groby z epoki wikińskiej).
Plaża w Tjørnuvík jest jedną z najpiękniejszych na archipelagu – ciemny, czarny piasek kontrastuje z zielonymi górami i błękitem oceanu. To także popularne miejsce wśród surferów, którzy przyjeżdżają tu łapać fale. Z plaży można podziwiać również wspomniane już wcześniej formacje skalne: Risin og Kellingin.
Trasa prowadząca do Tjørnuvík jest bardzo malownicza, a jeden z odcinków przebiega przez dość wąski, bo jednopasmowy tunel. W razie spotkania z autem jadącym z naprzeciwka może być ciekawie, na szczęście ruch nie jest duży. Po dotarciu do miejsca docelowego czeka na nas niewielki parking, który w szczycie sezonu dość szybko się zapełnia.



Saksun’s Black sand beach
Po wizycie w Tjørnuvík ruszyliśmy do Saksun, jednej z najpiękniej położonych wiosek na Wyspach Owczych. Osada leży nad laguną otoczoną stromymi górami, a jej najbardziej znanym punktem jest czarna, piaszczysta plaża, która przy odpływie ciągnie się daleko w głąb fiordu.
Dotarcie do plaży zabiera trochę czasu (ok. 45 min w jedną stronę), ale warto dojść do samego końca. To miejsce szczególnie polecam miłośnikom fotografii – gra światła, kontrasty między czarnym piaskiem, zielonymi stokami sprawiają, że każde zdjęcie wygląda jak pocztówka.



Tórshavn (okolice Tórshavn Yacht Harbor)
Na zakończenie dnia wróciliśmy do Tórshavn – stolicy Wysp Owczych – i wybraliśmy się na spacer w okolice jachtowego portu Tórshavn. To miejsce tętni życiem – cumują tu zarówno małe łodzie rybackie, jak i eleganckie jachty, a nadbrzeże otaczają sklepy, restauracje, bary i kawiarnie. Po całym dniu pełnym natury i ciszy, miło było poczuć bardziej miejską atmosferę, zobaczyć mieszkańców spacerujących promenadą i zajrzeć do małych knajpek.





💡 Bonus: Fisk og Kips w Tórshavn
Nie mogliśmy też pominąć kulinarnego akcentu – Fisk og Kips w Tórshavn. To jedna z najbardziej znanych miejscówek serwujących fish & chips na Wyspach Owczych. W moim wypadku, tym razem, wybór padł na fishburgera. Ryba była chrupiąca, a frytki grubo krojone i sycące – idealny posiłek po dniu pełnym wrażeń. Danie kosztuje około 100-120 DKK, ale zdecydowanie warto – to lokalny klasyk, którego najlepiej spróbować właśnie tutaj, nad samym morzem.

