Loty do Azerbejdżanu przekładałam dwa razy. Pierwotny plan zakładał zwiedzanie Kaukazu w czerwcu. Nie wyszło. I tak właśnie miało być, bo to na co dłużej trzeba poczekać z reguły smakuje jeszcze lepiej. I choć po pierwszym dniu dość nieśmiało przyznawałyśmy Azerbejdżanowi 10/10, mając z tyłu głowy całą listę rzeczy, które przynajmniej teoretycznie, mogą pójść nie tak, dzisiaj z pełną odpowiedzialnością mogę przyznać, że było lepiej niż zakładałam. To niepozorne państwo to niesamowita natura, pyszne jedzenie, wspaniali ludzie i totalnie zaskakujący rozmach.
W tym poście znajdziecie praktyczne informacje na temat podróżowania po Azerbejdżanie na własna rękę. Dowiecie się na co uważać, poznacie ceny i namiary na sprawdzoną wypożyczalnię aut, polecajki jedzeniowe czy miejsca, w których warto zatrzymać się na nocleg.
Loty z Polski do Azerbejdżanu
Aktualnie (dane na moment powstania wpisu) do Azerbejdżanu można dostać się jedynie drogą powietrzną. Granice lądowe są zamknięte. Podobno ma to nie tyle związek z pandemią, co raczej monopolistyczną polityką państwowej linii lotniczej, która w ten sposób próbuje zmusić ludzi do skorzystania ze swoich, nie najtańszych usług.
Loty z Polski do Azerbejdżanu oferuje LOT. Polecam sprawdzać połączenia szczególnie w środy, kiedy nasz rodziny przewoźnik ma promocje. Tym sposobem udało mi się właśnie zabookować loty z Warszawy do Baku za ok. 600 zł.
Dostanie się do Azerbejdżanu wymaga posiadania wizy. Wniosek można złożyć przez internet na stronie https://evisa.gov.az/en/. W standardowym trybie na jej wydanie trzeba poczekać 3 dni robocze, a opłata wynosi 20 dolarów. W razie potrzeby można skorzystać również z opcji przyspieszonej. Wówczas na dokument trzeba poczekać do 3 godzin, jednak koszt jest dwa razy wyższy.
Dodatkowo do Azerbejdżanu wpuszczane są jedynie osoby posiadające certyfikat szczepienia przeciw COVID-19 potwierdzający przyjęcie trzech dawek szczepionki. Co ciekawe o dokument pytano nie tylko na lotnisku, ale i w niektórych hotelach.
Waluta
Lokalna walutą jest manat. W przeliczeniu na złotówki 1 AZN to ok. 2,8 PLN. W większych sklepach, niektórych restauracjach czy atrakcjach można płacić kartą. Jednak zdarzają się miejsca, gdzie wymagana jest gotówka. W Polskich kantorach raczej trudno trafić na azerską walutę. Dlatego rozwiązaniem jest albo wymiana złotówek na dolary lub euro, a następnie ich sprzedaż w kantorze już na miejscu lub po prostu wypłacenie pieniędzy z bankomatu (w przypadku zwykłej karty ING do kwoty bank doliczył prowizję za przewalutowanie w wysokości 8,5 zł).
Wynajem auta
Wynajem auta w Azerbejdżanie do najtańszych nie należy. Jednak warto to zrobić i zapewnić sobie całkowitą swobodę zwiedzania tego kaukaskiego kraju. Na lotnisku w Baku można znaleźć wypożyczalnie wielu sieciówek, jednak polecam skorzystać z lokalnej firmy Karavan. Opinie o nich nie są przesadzone 🙂 Za 574 manaty otrzymałyśmy nową Kię Rio X Line Cross z niecałymi 6 tysiącami km na liczniku i pełnym ubezpieczeniem.
Karavan nie ma swojego punktu na lotnisku, jednak bez problemu są w stanie podstawić tam auto (wymagana jest jednak dodatkowa opłata). Pracownicy są bardzo pomocni i dobrze mówią po angielsku (w Azerbejdżanie to dalej rzadkość). Na stronie nie ma formularza rezerwacji, ale formalności można dopiąć przez Whatsappa. Depozyt wynosi 300 manatów. Firma pobiera dodatkową opłatę za mycie auta (w naszym przypadku było to 10 manatów).
Jak się jeździ po Azerbejdżanie
Na azerskich drogach panuje specyficzna kultura jazdy 🙂 W dużych miastach pasy na ulicach są traktowane jedynie jako bardzo umowna granica toru jazdy, kierowcom łatwiej jest użyć klaksonu niż kierunkowskazu, a szerokość drogi wyrażana jest w liczbie samochodów, które akurat są w stanie zmieścić się obok siebie 🙂 Niemniej jestem dobrym przykładem na to, że nawet w tych warunkach da się wykręcić 1000 km bez najmniejszej nawet rysy – przyda się jednak sporo spokoju i odrobina cierpliwości 🙂
Poza dużymi miastami jak Baku czy Gandża na drogach panuje mniejszy chaos, jednak i tu warto zachować czujność. Brawura podczas wyprzedzania bywa spora.
W miastach obowiązuje ograniczenie do 60 km/h, na normalnych drogach 90 km/h, a autostradach 110 km/h. Warto przestrzegać przepisów, bo radarów nie brakuje. Pracownik wypożyczalni podpowiedział również, aby uważać na Toyoty Prius, którymi najczęściej poruszają się taksówkarze, kierowcy Ubiera i Bolta („really crazy drivers”) oraz policję („really bad guys”). Podczas kontroli tych ostatnich nie warto – szczególnie jeśli ma się pewność, że nie złamało się żadnych przepisów – dawać pieniędzy.
Mając na uwadze te słowa, podczas pierwszego i – jak się później okazało – jedynego zatrzymania był pewien stres. Jednak skończyło się na wymianie uprzejmości, zapytaniu skąd jesteśmy (- Polsza? – Kaczynski?) i dokąd jedziemy. Panowie puścili nas “wolno” nie sprawdzając przy tym nawet prawa jazdy.
Ceny paliwa w Azerbejdżanie są stosunkowo niskie. Szczególnie jeśli chodzi o tankowanie dość popularnej tu 92-ki, za której litr trzeba zapłacić 1 manata. Benzyna premium (95) kosztuje dwa razy więcej.
Drogi są w bardzo dobrym stanie, a korzystanie z autostrad jest bezpłatne (podobno od grudnia coś ma się zmienić). Warto jednak uważać na… krowy, owce czy kozy, którym w chodzeniu po drodze szybkiego ruchu niespecjalnie przeszkadzają pędzące auta.
Noclegi w Azerbejdżanie
Booking.comMiejsc do spania nie brakuje. Poza pierwsza nocą, którą z uwagi na nocny lot zdecydowałyśmy się spędzić w hotelu na lotnisku (zdecydowanie najdroższy pobyt) nie miałyśmy żadnej innej rezerwacji. Każdy kolejny nocleg znajdowany był na bieżąco.
W takich miastach jak Baku, Gandża czy Sheki baza hotelowa jest spora, więc bez problemu można znaleźć coś na każdą kieszeń. W mniejszych miejscowościach wybór był skromniejszy, ale nawet mimo to zawsze udawało nam się trafić na coś przez booking.com.
Biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny najlepsze warunki miały Hotel Premium w Gandży oraz Ivy Garden Hotel w Baku i je z czystym sumieniem mogę polecić.
Internet w Azerbejdżanie
W zasadzie w każdym z hoteli miałyśmy bezpłatny dostęp do wi-fi. Jednak z uwagi na określony tryb tej podróży potrzebna nam była również lokalna karta sim z dostępem do internetu. Podobno taką można kupić bezpośrednio na lotnisku (40 AZN za 1 GB), jednak bardziej korzystną ofertę można znaleźć w centrach handlowych (są otwarte również w niedzielę). Ostatecznie więc za 50 manatów w Azercell otrzymałyśmy 30 GB.
Co i gdzie zjeść
Azerska kuchnia jest warta spróbowania. Miejsca godne odwiedzenia prawie zawsze udawało nam się znaleźć przy pomocy Google Maps lub poleceń lokalsów.
Na szczególną wzmiankę zasługują jednak dwa miejsca:
Serin Restorani w Sheki, gdzie miałyśmy okazję spróbować takich dań jak piti (porównałabym to do gulaszu z jagnięciny; danie podawane jest w charakterystycznym, wysokim glinianym naczyniu; jego koszt to 5 manatów) oraz tavy (kotlety mielone z czymś w rodzaju omleta z piertruszką; koszt 3 manaty).
Qəbələ Xanlar Restoranı w Baku, gdzie z kolei postawiłyśmy na puree z kotletami mielonymi i sałatkę ze świeżych warzyw (znowu z dużą ilością pietruszki).
Jeśli będziecie w Azerbejdzanie polecam spróbować również potrawy o nazwie gutab, czyli czegoś na wzór podsmażonego naleśnika. W naszym przypadku dwa razy trafiłyśmy na wersję z serem i pietruszką. Danie podaje się polane masłem, a jedząc można je maczać w jogurcie naturalnym lub posypując sumakiem (rodzaj przyprawy). Koszt jednego “placka” to najczęściej ok. 2-3 manaty.
Co ciekawe w Azerbejdżanie króluje herbata i nie ma złej pory (ani pogody 🙂 na skosztowanie gorącego czaju. Zamawiając go w knajpie czy do śniadania dostaniecie cały czajniczek i charakterystyczne szklaneczki przypominające kształtem kwiaty tulipanów.
Bezpieczeństwo w Azerbejdżanie
Azerbejdżan to kolejny przykład na to, że strach najczęściej wynika z nieznajomości danego miejsca albo własnych, niczym niepopartych wyobrażeń. Mimo, że zrobiłyśmy całkiem sporą pętlę przemierzając Azerbejdżan od wschodu na zachód i z powrotem, ani razu nie czułyśmy się niebezpiecznie. W mniejszych miejscowościach stanowiłyśmy co prawda pewnego rodzaju atrakcję, ale w stolicy bez problemu wtapiałyśmy się w tłum.
Na stronie polskiego MSZ można przeczytać, że w Azerbejdżanie “Zagrożenie pospolitą przestępczością jest niewielkie. (…) Należy zachować natomiast dużą ostrożność przy przechodzeniu przez ulicę.” I trudno lepiej to ująć. Bo w Azerbejdżanie ulice są dla samochodów, brakuje przejść dla pieszych czy dobrego oświetlenia dróg wieczorami. Nic więc dziwnego, że niemal każdy próbuje przejść na drugą stronę lawirując pomiędzy rozpędzonymi autami.
Pewien wyjątek stanowi jedynie region Górskiego Karabachu, gdzie od lat toczy się konflikt pomiędzy Azerami a Ormianami.
Gościnność
Jeszcze do niedawna uważałam, że to Albańczycy byli najbardziej gościnnym narodem, na jaki do tej pory udało mi się trafić. Wystarczyło jednak pojechać do Azerbejdżanu, by szybko przekonać się o tym, że ta poprzeczka może być jeszcze bardziej podniesiona.
Ludzie, na których trafiliśmy podczas tego tygodnia na Kaukazie, zupełnie bezinteresownie starali się nam pomóc, poświęcali nam swój czas, swoją uwagę i otaczali opieką. I wydaje mi się, że bez przesady można powiedzieć, że tego typu postawa zapada w pamięć znacznie bardziej niż nawet najpiękniejsze widoki czy najbardziej majestatyczne zabytki.