Jestem zdania, że w podróży warto rozsądnie zarządzać kosztami. Często dla zobaczenia niesamowitej natury czy najsłynniejszego miasta świata potrafię bardzo odejść od swojej strefy komfortu. Ale bywają też momenty, gdy wychodzę z założenia, że należy celebrować sam moment – okolicznościami oraz miejscem, gdzie spędza się czas – czy to są urodziny, czy to rocznica, czy też najzwyczajniej w świecie chcesz oderwać się od rzeczywistości i spędzić weekend w nietuzinkowym miejscu.
Glamping to połączenie słowa glamour i camping. Pewnie więc już się domyślacie, co oznacza to hasło – potwierdzam, ekskluzywny camping. I tak właśnie można nazwać spędzenie dwóch nocy w namiocie sferycznym z widokiem na najwyższe pasmo górskie w Polsce. Zapraszam na krótką relację z pobytu w Tatra Glamp.
W stylu slow
Gdy przychodzi do szukania noclegów w stylu podobnym do Tatra Glamp – pierwsze skojarzenie jakie mam to portal: https://slowhop.com/pl/. Tutaj znajdziecie niebanalne miejsca o niebanalnym stylu. Na pierwszym ekranie wita hasło “Pomagamy się wyłączyć. Prawdziwie” – możecie się już domyślać, jakiego rodzaju pobyty można wyszukać na tej stronie 🥰
O Tatra Glamp usłyszałam od znajomej, która kiedyś spędziła tam kilka dni w sezonie zimowym. Zachwalała. A ja zaczęłam szukać okazji, by spędzić weekend w tym niesamowitym miejscu. I udało się – w sierpniu 2018 trafiłam do Bukowiny Tatrzańskiej, a konkretnie do namiotu zwanego także „klapniokiem”. I tak rozpoczął się bajeczny weekend!
Klapniok od środka
W kompleksie Tatra Glamp do dyspozycji są 4-ry kopuły, każda o nieco innym stylu wewnątrz. Ja akurat trafiłam do typowo kobiecego namiotu, z różowym, wzorzystym fotelem, pastelowo-pudrowymi poduchami oraz dodatkami imitującymi białe futerko.
Wewnątrz każdego namiotu znajduje się część główna, łącząca w sobie wiele funkcji oraz oddzielna mała łazienka z prysznicem. Część główna składa się z dużego łóżka “małżeńskiego” z puszystymi pierzynami, aneksu kuchennego (wyposażonego w ekspress do kawy, mikrofalówkę, podstawową zastawę stołową, lodóweczkę i zlew), stołu z krzesłami, stolika kawowego z dwoma fotelami oraz wieszaka na odzież. Nad łazienką umieszczona jest “dostawka” (trzecie miejsce noclegowe), na którą wchodzi się po drabince.
Całość ogrzewana jest elektrycznym piecykiem. Ale w razie potrzeby do dyspozycji gości jest również klimatyzator – w lecie naprawdę się przydaje, bo kopuły są bardzo nasłonecznione, przez co latem momentami miałam poczucie bycia w saunie 😉
Namiot od środka w większości jest wyłożony tkaniną, jedynie część widziana na wprost z łóżka jest “odsłonięta”, by móc swobodnie podziwiać widok na oddalone Tatry. Oczywiście dla tych, którzy chcieliby się bardziej skryć, do dyspozycji są kotarki – w każdej chwili można je zasłonić 😉
Muszę przyznać, że pobudka o wczesnej porze w środku lata i pierwsze spojrzenie na te otulone poranną mgłą szczyty… Niezapomniana chwila, którą pod powiekami zatrzymam do końca życia!
Otoczenie glampu
Kompleks Tatra Glamp znajduje się w Bukowinie Tatrzańskiej. Do dyspozycji gości są łącznie cztery namioty, oddalone na tyle, że można zachować intymność. Przy każdej kopule na zewnątrz znajdują się stoliki i ławki, przy których w ciepły letni dzień fajnie skonsumować śniadanie, a w bezchmurną noc podziwiać gwiazdy. Wybierając się do Glampów nie trzeba martwić się o parking – i o tym pomyśleli właściciele, wydzielając sporą przestrzeń dla kierowców.
Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło było samo położenie obiektu względem ulicy – kompleks leży tuż przy głównej drodze w Bukowinie Tatrzańskiej, choć oglądając zdjęcia odnosi się wrażenie, że znajduje się z dala od innych ośrodków czy węzła komunikacyjnego.
Glamping do najtańszych niestety nie należy, ale w porównaniu z niektórymi ekskluzywnymi miejscami o podobnym charakterze, wypada całkiem rozsądnie. Za dwie noce spędzone w Bukowinie zapłaciłam 1000 zł (ceny aktualne na 2018 rok).
Więcej szczegółów o tym nietypowym wypoczynku tutaj: https://www.tatraglamp.pl/