W sezonie zimowym zawsze nachodzi mnie ogromna ochota, by wybrać się na szlak. A że z Wrocławia w zaledwie 2 godziny można dojechać w Karkonosze, wykorzystałam pierwszy długi weekend w 2023 roku, aby zrealizować swoje pragnienie. Padło na Śnieżkę, ale nie najpopularniejszą trasą, jaka prowadzi z Karpacza. Tym razem punktem wyjściowym była Przełęcz Okraj, leżąca na polsko-czeskiej granicy.
Dojazd na Przełęcz Okraj
Ze stolicy Dolnego Śląska do miejscowości Mała Upa – gdzie swój początek ma szlak na Śnieżkę – można dotrzeć samochodem w około 2 godziny. Co ważne, końcowy odcinek trasy to liczne zakręty na wąskiej ulicy biegnącej przez las, a zimą bywają tutaj ekstremalne warunki. Warto mieć w bagażniku łańcuchy, gdyż powierzchnia jezdni często jest zmrożona i sprawia trudności wielu kierowcom.
Mała Upa to niewielkie centrum sportowe, gdzie fani białego szaleństwa mogą w sezonie wpaść na narty czy snowboard. Ośrodek prężnie się rozbudowuje, oferując całkiem sporą bazę noclegową i gastronomiczną. Nie będzie także problemu ze znalezieniem parkingu, należy jednak przygotować się na opłatę. Ja za bilet całodobowy zapłaciłam 150 koron (około 30 zł).
Podejście na Śnieżkę
Trasa, którą wybrałam, przebiegała przez kilka kluczowych punktów – Czoło, Skalny Stół, Schronisko Jelenka, Czarna Kopa, aż wreszcie Śnieżka. Liczyła 8 km, a jej przejście według mapy turystycznej powinno zająć około 3h15.
Początek szlaku znajduje się obok Bacówki i Schroniska PTTK “Przełęcz Okraj”. Co ważne wejścia do Parku Narodowego jest płatne, ale tu niezwykle ucieszył mnie technologiczny postęp, bowiem nie musiałam cofać się w poszukiwaniu budki, gdzie taką wejściówkę mogłabym nabyć. Przy szlaku stała tablica, gdzie rozpisane były zasady wejścia na teren PN wraz z cenami oraz kodem QR, którego “zeskanowanie” (najprościej mówiąc ustawienie obiektywu aparatu w telefonie pozwoli wyświetlić link, który odsyła na stronę internetową) pozwala dokonać zakupu bilety. Z zasięgiem nie było problemu – cała operacja zajęła mi może minutę.
Hiking rozpoczynamy szlakiem niebieskim. Pierwszy odcinek jest małym wyzwaniem – dość strome podejście laskiem i wąską ścieżką już na początku wędrówki daje nieco w kość. Na szczęście później jest znacznie lepiej. Kiedy pokonywałam tę trasę kilka lat temu w iście zimowych warunkach, krajobrazy były wręcz magiczne.
Punktem zwrotnym jest Skalny Stół – szczyt (a właściwie charakterystyczne wypłaszczenie) o wysokości 1281 m n.p.m., które stanowi najwyższy punkt Kowarskiego Grzbietu. Tutaj zaczynają się wyłaniać widoki na Śnieżkę.
Ze Skalnego Stołu podążamy jeszcze kawałek niebieskim szlakiem w dół po kamienistej ścieżce, która finalnie łączy się ze szlakiem czerwonym. Kolejnym przystankiem na trasie będzie schronisko Jelenka, gdzie można coś zjeść, skorzystać z toalety czy zatrzymać się na noc.
Od schroniska do szczytu do pokonania zostaje odcinek liczący 3,2 km, którego początek to znów dość strome podejście. Następnie wchodzimy w obszar kosodrzewiny i wąską ścieżką przemierzamy odcinek do Czarnej Kopy. Krajobraz staje się coraz bardziej niesamowity za sprawą chmur, które kłębią się w okolicach Śnieżki. Temperatura spada, a aura staje się bardziej mroźna.
Ostatni odcinek pokonuję podchodząc pod górę szeroką, kamienistą drogą. Wraz z malejącym dystansem do szczytu, podłoże staje się coraz bardziej śliskie. Warto mieć pod ręką raczki, które zapewnią stabilizację. O ile będąc jeszcze u podnóża samej Śnieżki widzę ją doskonale, tak przy samym wejściu na wierzchołek, wokół szczytu rozlewa się złota mgła, której kolor nadaje świecące słońce. Najwyższy szczyt Karkonoszy nie zawodzi – specyficzny mikroklimat sprawia, iż nieczynne obserwatorium i inne budynki położone obok pokryte są lodową powłoką.
Trasa powrotna do Przełęczy Okraj
Ze Śnieżki jest dużo opcji zejścia, jednak mnie zobowiązywało pozostawione na parkingu auto. Ruszam zatem w dół, co jest opcją zdecydowanie gorszą niż wchodzenie 😉 Śliskie i strome zejście sprawia trudność większości turystów.
Dla urozmaicenia zmieniłam nieco drugi odcinek trasy powrotnej i zamiast wracać do Małej Upy szlakiem niebieskim przez Skalny Stół wybrałam ten żółty. Cały odcinek to 7,1 km, a przejście go powinno zająć około 2h.
Droga powrotna była o tyle trudniejsza, że ochładzało się już znacznie, a szlak wyślizgany był przez sporą liczbę turystów, którzy tego dnia również podbijali najwyższy, karkonoski szczyt. Od schroniska Jelenka jednak mamy do dyspozycji wybetonowaną drogę, która nie sprawia większych problemów poza tym, że momentami jest dość stroma.
Minusem tej trasy jest jest końcowy odcinek, który wybiega na dwupasmową drogę na obrzeżu wioski bez chodnika i bez latarni. Po zmroku przejście tego fragmentu do parkingu w Małej Upie może być odrobinę niebezpieczne – warto mieć ze sobą czołówkę lub latarkę.
Żółty szlak nie był jedyną, alternatywną trasą, którą mogłam wybrać na powrót. Od schroniska Jelenka rozgałęzia się kilka szlaków – niebieski (którym podchodziłam), żółty (którym schodziłam) oraz czerwony (położony pomiędzy pozostałymi dwoma). Jego przejście zajmie podobny czas.
Podsumowanie
Cała wycieczka zajęła mi około 5,5 h, wliczając przerwy na toaletę, herbatkę i kanapkę czy zdjęcia. Łącznie przeszłam 15 km.
O tym, co zabrać zimą w góry, przeczytasz tutaj.