Ten rok jest specyficznym rokiem – szalejąca pandemia zatrzymała wielu zagorzałych podróżników w Polsce, co sprawiło, że tak popularne miejsca jak Tatry, przechodziły w minionym sezonie urlopowym prawdziwe oblężenie. I to był jeden z powodów, dlaczego wraz z Ewą wybrałyśmy się w nowe, nieznane nam miejsce, rzut beretem od Zakopanego i okolic. Tak właśnie poznałyśmy Pieniny.
Autor: Paula
Dotychczasowe podróże: USA, Islandia, Tajlandia, Oman, Anglia, Szkocja, Dania, Włochy, Portugalia, Kuba, Francja, Austria, Albania, Maroko, Tanzania, Niemcy, Norwegia, Turcja, Bułgaria, Holandia, San Marino, Cypr, Malta, Czechy, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Hiszpania, Słowacja, Grecja, Czarnogóra, Słowenia, Watykan, Polska | Sprzęt foto: iPhone 14 PRO, Nikon D5500 | Dron: DJI Spark
Od tego właściwie rozpoczął się nasz „collab”. Od urodzinowego prezentu dla Ewy, którym były bilety samolotowe na trasie Gdańsk – Stavanger. Cel był jeden i był on szalony. Szalony dlatego, że postanowiłyśmy zdobyć Preikestolen w jeden weekend. Jesienny weekend – bez gwarancji udanej pogody. Bez konieczności brania urlopu. Nie mieszkając w Gdańsku, lecz we Wrocławiu, co wiązało się z dodatkowym czasem na dotarcie do portu lotniczego pokonując niemal całą Polskę. Plan był wymagający, ale nie niemożliwy. I udało się! To jedne z takich chwil, których się nie zapomina do końca życia.